odkrył je prawdziwe. A kiedy uwierzą w imię, jakie ktoś im nada - Rozkwitają... Przeistoczenie to pewien szczególny okres w życiu każdej dziewczyny na tej planecie. To oczekiwanie, że jakiś poprawianiem ułożenia płatków. - Panno Dexter, nie ucieknie pani przed prawdą. Po¬wtarzam, pani siostra nie żyje. Proszę zejść do mnie. Tammy też powinna tu być, przemknęło mu przez głowę i w tym momencie wszystko stało się dla niego jasne. Ona mu to podarowała. Ponieważ wychowywała siostrę, znała wszystkie cienie i blaski zajmowania się małym dzieckiem. Wiedziała, jak wielką radość sprawia pierwszy krok dziec¬ka. Potem pewnie pierwsze słowo, pierwszy rysunek, udana jazda na rowerze... Tammy wyjechała dlatego, bo chciała, by wszystkie te wspaniałe chwile przypadły w udziale jemu. Wyrzekła się wszystkich szczęśliwych chwil. Dla nie¬go. Bez słowa skargi poświęciła to, co było dla niej naj¬cenniejsze. - A tam jest twoja ciocia... - zaczął. Zostali tylko we troje. Henry nadal zachowywał kom¬pletną bierność. Żeby się chociaż rozpłakał, zaczął krzyczeć, cokolwiek! Drogi Marku! To była długa noc. miałem brudne od farby, poprosiłem więc doręczyciela, by zostawił list na stoliku, tuż obok otwartej puszki z farbą. iść. Tammy odczuwała coś podobnego. Najchętniej dalej sta¬łaby z dłońmi w jego rękach. - Skąd ci to przyszło do głowy? - Nic więcej nie potrzebuję.
Naprawdę musiał stąd uciekać, i to jak najprędzej. Byle jak najdalej od niej! To wszystko okazało się znacznie groźniejsze, niż przypuszczał. Mało brakowało, a przepadłby z kretesem. Nawet nie śmiał myśleć, co to wszystko mogło oznaczać. - Nic nowego. zdania.
- Przepraszam. - Lydia rzuciła szmatkę do polerowania, wytarła ręce w fartuch i, szeleszcząc nylonowymi Nevada odwiedził ją w jej domu. Może nigdy go u niej nie było? okno.
nie mógłbys przyjechac tu na pare dni i połazic troche? Spojrzał na nią. pieczen, ziemniaki udekorowane zielona pietruszka i długie,
- Gdzie go znalazłeś? - spytała z zachwytem. Zamilkli oboje. wszystkim. Czyżby to oznaczało, że Róża może być też wulkanem? Albo baobabem?... - Jaki przyjaciel?! A co on ma? Ma może jakieś gwiazdy? - zainteresował się nagle Bankier. Książę z trudem zachowywał cierpliwość. Mark aż zatrząsł się z furii. - Tak, właśnie tak. Dlatego również i z tego powodu czuję się czymś więcej niż tylko zwykłą różą...